12-letnia dziewczynka z niemieckiej miejscowości Cuxhaven zmarła dwa dni po przyjęciu szczepionki przeciw COVID-19 – informują lokalne media. W mieście natychmiast powstała cała masa plotek i niedomówień. Władze nie mogły dłużej czekać i postanowiły zabrać głos.
Mamy do czynienia ze szczególnie tragicznym przypadkiem – powiedział w telewizji NDR dr Kai Dehne, przewodniczący departamentu zdrowia w Cuxhaven.
Okazuje się, że wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują na to, iż śmierć była powiązana z przyjęciem szczepionki. W oficjalnym komunikacie zaznaczono też, że nie można wykluczyć innych czynników, a finalny raport będzie gotowy dopiero po analizie wycinków z tkanek i ich ocenie mikroskopijnej.
Czysto statystycznie poważne skutki uboczne oraz śmierć po szczepionce występują niezwykle rzadko. Dla rodziny nie ma to jednak żadnego znaczenia, bo dotknięta jest w 100 procentach tą tragedią. Śmierć dziecka to najstraszniejsza rzecz, jaka istnieje w medycynie. Pragnę wyrazić swoje najgłębsze współczucie dla krewnych – stwierdził Dehne.
Sprawa natychmiast wywołała ogromne poruszenie w społeczeństwie. Do sprawy odniósł się między innymi dr Christoph Specht, który na łamach telewizji RTL nie ukrywał, że w przypadku dzieci szczepienie nie ma sensu.
Po prostu dlatego, że korzyści przewyższają ryzyko przede wszystkim u osób starszych, w podeszłym wieku. U dzieci nie ma tak dużego ryzyka, jeśli chodzi o koronawiusa, dlatego korzyści ze szczepień są wątpliwe – podkreślił.
Jeśli szczepionki są bezpieczne w większości przypadków, nawet u dzieci, to nie wyklucza to poszczególnych sytuacji, gdy po szczepieniu u dzieci występują poważne komplikacje, a nawet dochodzi do śmierci. Tak niestety jest i to pokazuje nam po raz kolejny, że musimy się wszystkiemu uważnie przyjrzeć i przeanalizować. Jesteśmy to winni ludziom – dodał.
Źródło: RTL / NDR
Oj….to zapewne miała choroby współistniejące….Może to starość ją dobiła….hahahahahahaahaaaaaaaa…..lemingi i tak zadowolone że serwują śmiercionkę….OT SARKAZM…..