Dziś na stołach milionów Polaków pojawi się karp. W większości spożywamy go tylko ze względu na tradycję, ale czy wiemy, jak to się stało, że trafił na polskie stoły? Skąd karp wziął się w Polsce i dlaczego zyskał taką popularność?
Przede wszystkim należy podkreślić, że kart „nie jest rodowitym Polakiem”. To imigrant, który pojawił się u nas z południowo-wschodniej Azji. Wiadomo, że początkowo trafiał głównie na Chińskie stoły, dopiero po setkach lat do Europy zaczęli sprowadzać go mnisi. Było to dla nich prawdziwe wybawienie, ponieważ wówczas w kalendarzu znajdowało się, aż 150 postnych dni, a karp był rybą posiadającą stosunkowo dużo mięsa.
Do Polski karp trafił prawdopodobnie wraz z cystersami. To oni, jako pierwsi, w okolicach XII wieku zaczęli budować stawy hodowlane. Ważnym w „karpiej historii” był rok 1873. Wtedy to na zlecenie Habsburgów do Krakowa przybył Adolf Gasch. Naukowiec pracował nad najlepszym sposobem hodowli ryby, co doprowadziło do stworzenia osobników posiadających bardzo dużą masę mięśniową i stosunkowo dobrej jakości mięso. To jednak nie spowodowało ogromnego „bumu” na tą rybę. Jej sukces przyszedł kilkadziesiąt lat później.
Karp stał się „celebrytą” wigilijnych stołów dzięki… komunistom. W 1948 padł pomysł, aby zapewnić Polakom możliwość zakupu ryby, która będzie można nazwać „królewską”. Nie było jednak szans, aby bardzo słaba polska flota morska nie mogła zapewnić dużej ilości połowów na Bałtyku. Wybrano więc rybę hodowlaną czyli właśnie karpia.
Pomysłodawcą karpiej propagandy był pochodzący z żydowskiej rodziny, wicepremier i ekonomista Hilary Minc. Prawdopodobnie jeszcze z domu rodzinnego pamiętał potrawę nazywaną „gefilte fisz” czyli właśnie karpia przyrządzanego na słodko. Minc bardzo szybko dogadał się z hodowcami i wspólnie z Państwowym Gospodarstwem Rybackim rozpoczął propagandę na rzecz „karpia królewskiego”.
I tak, właśnie od 1948 hasłem „Karp na każdym wigilijnym stole!” wypromowano rybę, która teraz jest symbolem kolacji 24 grudnia.
Sukces tej ryby to jednak nie tylko zasługa propagandy. Przede wszystkim należy pamiętać realia w jakich Polacy przygotowywali się do świąt. Ryba mogła być sprzedawana żywa i bez problemu przetrwała „reklamówkowy” transport do domu. Następnie przez kilka dni, jeśli nawet nie tygodni, mogła pływać w wannie, aby doczekać się wigilijnej kolacji.
Wszystkim życzymy smacznego karpia na wigilijnym stole.
A oto prawdziwa propaganda tzw. Prawicy !!! A czy kochanienki aby na pewno wiesz co znaczy Komuna?? Juz tylko szybciutko dodam; Komuna to Wspolnota, tedy najuprzejmiej informuje, iz komunizmu nigdy nie bylo i nigdy nie bedzie o czym przekonal Nas juz tzw. sw, Piotr, ktory zakladajac pierwsze wspolnoty nawet potrafil zamordowac malzonkow; Annaniasza i jego zone za to tylko, ze czesc ze sprzedazy swoich wlosci zostawili sobie… Amen, zatem?? zatem jak widac Wspolnota, czyli Komuna to utopia kochanienki – Utopia, a skoro utopia to… cos nie do zrealizowania
…”bardzo słaba polska flota morska nie mogła zapewnić dużej ilości połowów”… Mogła,mogła-tylko prawie wszystko wp… wielki brat za wschodu.A Bałtyk z ryb ogołociły duńskie i szwabskie statki łowiące wszystko co żyło,na karmę dla świń i psów.