Studentka Uniwersytetu Warszawskiego oskarżyła doktoranta o gwałt! Wykładowca miał ja częstować narkotykami i kilkukrotnie wykorzystać.
Całą sprawę opisała stołeczna “Gazeta Wyborcza”. Studentka Uniwersytetu Warszawskiego z wydziału Artes Liberales wraz z innymi studentami wybrała się jesienią na wyjazd integracyjny, w którym uczestniczył także doktorant prowadzący zajęcia w tej jednostce.
Mężczyzna niemal codziennie zagadywał dziewczynę i częstował substancjami psychoaktywnymi. Podczas imprezy pewnego wieczoru miał się jej “przypatrywać kilka godzin”.
– Nie wypiłam dużo, ale w pewnej chwili dziwnie się poczułam. Ocknęłam się na łóżku w jego pokoju. Byłam zupełnie naga, moje ciuchy leżały porozrzucane wokół. Znów odpłynęłam, ale świadomość wracała co kilka minut. Gwałcił mnie do rana, aż jego współlokator zaczął dobijać się do drzwi […] Wtedy kazał mi się szybko ubrać, zaprowadził mnie do mojego pokoju, wepchnął do łazienki i zrobił to jeszcze raz. Nie miałam siły walczyć – czytamy.
Następnego dnia studentka próbowała porozmawiać z wykładowcą, aby wyjaśnić, co się wydarzyło poprzedniej nocy, jednak mężczyzna miał ją kolejny raz wykorzystać.
– Próbowałam z nim rozmawiać, on zaczął mnie dotykać. Powiedziałam, że nie przyszłam tu, by uprawiać z nim seks, ale nie byłam w stanie uciec – przyznała.
Sam doktorant w rozmowie z “Wyborczą” zaprzeczył oskarżeniom o gwałt. Mężczyzna twierdzi, że dziewczyna sama zgodziła się na zbliżenie, a nawet była inicjatorką.
Jak informuje rzeczniczka prasowa UW, Anna Modzelewska komisja dyscyplinarna już prowadzi względem niego postępowanie w sprawie posiadania środków odurzających i obrotu nimi. Do czasu wyjaśnienia sprawy mężczyzna nie będzie prowadził żadnych zajęć w ramach uniwersytetu.